Narodził
się w Moskwie pod koniec ubiegłego stulecia, gdy pewien gruziński
literaturoznawca kończył pracę nad monografią „Pisarz i
samobójstwo”. Wieloletnie zmagania z mało optymistycznym dziełem
wprawiły Grigorija Czchartiszwili w melancholijny nastrój. Aby nie
podzielić losu bohaterów swojej książki, postanowił ugryźć
temat z drugiej strony. Tak właśnie świat poznał genialnego
autora kryminałów, alter ego pisarza – Borysa Akunina.
Historia
niczym z „Sobowtóra” Dostojewskiego. Uznany na świecie tłumacz,
znawca literatury japońskiej i amerykańskiej, pewnego dnia zwraca
się w stronę beletrystyki. I to jeszcze gatunku, który w Rosji
cieszy się mianem przeciętnego czytadła, dostępnego za parę
rubli w dworcowym kiosku. Szaleństwo czy chwyt marketingowy? Według
samego Czchartiszwilego to literackie rozdwojenie jaźni było w
pełni świadome i pozwoliło pisarzowi na oddzielenie grubym murem
życia prywatnego od twórczej swawoli. Dziwne
zjawisko wywołało burzę na rodzimym rynku wydawniczym. Przez długi
czas zadawano sobie pytanie, kim jest tajemniczy Akunin? Pseudonim
kojarzono z anarchistą Michaiłem Bakuninem oraz z poetką Anną
Achmatową. Najbliżej prawdy okazały się jednak konotacje
japońskie. W Kraju Kwitnącej Wiśni słowo „akunin” oznacza
łotra, złoczyńcę.
To
właśnie wszelkie biesy, mroczne i pociągające czarne charaktery
najbardziej fascynują pisarza. Mają one w sobie coś
charyzmatycznego, unikatowego, czego brak przeciętnym ludziom. Dużą
rolę w konstrukcji negatywnych postaci spełnia wszechstronna
analiza psychologiczna, a także obserwacja gestów, mimiki, zmiany
zachowania pod wpływem konkretnych wypowiedzi lub wydarzeń.
Znamienne są również tytuły niektórych książek. Takie pozycje
jak „Azazel” czy „Lewiatan” sugerują, że w kręgu
zainteresowań literackich Akunina prym wiedzie sfera profanum. A
obserwować ją może za pośrednictwem postaci prywatnego detektywa,
Erasta Fandorina.

Cykl
powieści o bystrym Rosjaninie obejmuje 16 książek. Bohatera
poznajemy jako świeżo upieczonego asesora kolegialnego, który
prosto z bram uniwersytetu trafia za biurko w jednym z moskiewskich
urzędów. Nieprzeciętny umysł i zdolność do rozwiązywania
najbardziej skomplikowanych zagadek pomagają Erastowi w szybkiej
karierze, a jednocześnie przyprawiają jego życie szczyptą
szaleństwa i dramatyzmu.
Kreując
swoich bohaterów, Akunin garściami czerpie od klasyków gatunku,
przekształcając jedynie realia na bliższe rodzimemu czytelnikowi.
Akcja jednej z powieści rozgrywa się na statku. Wśród pasażerów
rejsu ukrywa się morderca, a zadaniem policji jest odnalezienie
sprawcy, nim łódź przybije do brzegu. Na pokładzie nie może
oczywiście zabraknąć niestrudzonego Fandorina, zawsze gotowego do
użyczenia swoich genialnych „szarych komórek” w imię
sprawiedliwości. Brzmi znajomo? Powinno. Podobne wątki odnajdziemy
u Arthura Conana-Doyle'a czy Mary Higgins Clark. Nie wspominając już
o królowej kryminału, Agacie Christie. W niemal identyczną
historię uwikłany zostaje detektyw Hercules Poirot w „Śmierci
na Nilu”.
A
słynne literackie duety? Wymuskany Erast, mitygujący wiernego
sługę, Japończyka Masę niewiele różni się od Sherlocka
Holmesa, testującego cierpliwość doktora Watsona czy Poirota,
pobłażliwie zerkającego na kapitana Hastingsa. Co ciekawe, to
nawiązanie do światowych wzorców nie drażni, a wręcz przeciwnie
– pozwala czytelnikowi na lekką zabawę w odkrywanie klasycznych
motywów. Pisarz doskonale zna prawa, jakimi rządzi się powieść
kryminalna. Wie, jak wykorzystać znane historie, a przy tym ubiera
je w niebanalną, intrygującą formę.
 |
BORYS AKUNIN |
Wraz
z pojawieniem się pierwszych książek, wśród czytelników
zapanowała istna „fandorinada”. Rosjanie masowo zachłystują
się Akuninem, a rynkiem wydawniczym zawładnął odkryty na nowo
kryminał „retro”. Co sprawia, że odrzucany dotychczas gatunek
wraca do łask? Być może jest to mit budowany wokół pisarza –
autor-sobowtór intryguje, przykuwa uwagę. Jednak to wytłumaczenie
sprawdza się tylko na początku. Zwykłą ciekawość zaspokoją
pierwsze dwa tomy. Ale co dalej? Co skłania do sięgnięcia po
trzeci, czwarty, dziesiąty? Cytując za sąsiadami ze Wschodu, rzecz
w stylizacji.
Przygody
Erasta Fandorina rozgrywają się w Rosji Carskiej na przełomie XIX
i XX wieku. Pisarz jest niezwykle skrupulatny i dba o dokładne
oddanie realiów opisywanej epoki. Jego
gabinet wystylizowany został właśnie na wiek XIX – rodem z
powieści. Kiedy Akunin zamyka za sobą drzwi, ma wrażenie, że
cofnął się w czasie o jakieś sto lat. Na ścianie wisi portret
słynnego detektywa. Autor natknął się na niego w sklepie ze
starociami. Od tej pory Fandorin towarzyszy mu w trakcie pisania.
Czasem się skrzywi, innym razem przyzwalająco kiwnie głową.
Skąd pomysł na ten szczególny okres w historii? To swoisty hołd
dla epoki, w której powstała najwspanialsza literatura rosyjska,
spisana przez takich mistrzów, jak Dostojewski, Tołstoj i Czechow.
Oni właśnie stworzyli Rosję, która przetrwała wieki.
Akunin
na każdym kroku wspomina wielkie dzieła. Wplata je we własne
historie lub posyła swojego detektywa śladami
dziewiętnastowiecznych bohaterów literackich. Innym razem tworzy
kontynuacje znanych utworów. Tak powstał „Łowca ważek”,
powieść szpiegowska
osadzona w czasach wojny rosyjsko-japońskiej, w przededniu klęski
pod Cuszimą. Pisarz przedstawia
alternatywną wersję dalszych losów Sztabskapitana Rybnikowa,
tytułowego bohatera jednego z opowiadań rosyjskiego pisarza,
Aleksandra Kuprina. W ten sposób Akunin nie tylko nawiązuje do
kanonu literatury pięknej, ale i wzbudza w czytelnikach chęć do
obcowania z nią.
W tych licznych, zmyślnych kryminałach brak jednego – umiaru.
Jeden z głównych zarzutów wobec pisarstwa Akunina to zbytnie
przemieszanie fikcji z prawdą historyczną. Faktem jest, że autor
ma niezwykły dar do tworzenia wiarygodnych opowieści. Przy tym
naszpikowane są one do granic możliwości dygresjami niczym z
opasłych prac naukowych. Ten swoisty historyzm, choć przystępny,
tworzy jednak niebezpieczeństwo dla mniej oczytanego odbiorcy. A nuż
uwierzy on w opowieść o uprowadzeniu następcy tronu Romanowów lub
w subiektywnie ubarwiony wpływ angielskich szpiegów na konflikty
rosyjsko-tureckie?
Skoro nie powieść historyczna, to dlaczego akurat kryminał?
Krytycy długo się głowili nad nietypowym wyborem pisarza. Dla Akunina odpowiedź jest prosta –
właśnie ten gatunek pozwala na największą interakcję z
czytelnikiem, zmusza go do myślenia, do podążania coraz to nowymi
tropami. Powstaje pytanie, czy znawca i badacz literatury jest w
stanie stworzyć coś oryginalnego, bez domieszek cudzego wpływu?
Jedno
jest pewne, zapożyczony z Zachodu czy też nie, nieopierzony młokos
Fandorin, zawojował serca czytelników, a pisarzowi przysporzył tyle
sukcesów, co problemów. Trudno bowiem zachować świeże spojrzenie
i nie pójść w stronę komercji, kiedy stworzyło się jedną z
ikon współczesnej rosyjskiej popkultury. Ale beletrysta i na to
znalazł lekarstwo. Za jakiś czas poznamy nowe oblicze
Akunina-Czchartiszwilego – autora gier komputerowych. Czy i wtedy
przyjmie nowy pseudonim? Na razie pozostaje to zagadką.
Agnieszka Papaj
Artykuł ukazał się w pierwszym numerze czasopisma "Coś na Progu"