No właśnie, jak to jest z tymi rosyjskimi kryminałami? Skąd się właściwie wzięły? Aby przybliżyć Wam historię tego gatunku, proponuję lekturę artykułu, który pojawił się w drugim numerze czasopisma "Coś na progu" :)
"Na początku była zbrodnia..."
Gdzieś
pomiędzy nieustajacymi napadami epilepsji, umilając sobie grą w
ruletkę przerwy w kolejnych oświadczynach, Fiodor Dostojewski
zdołał jakoś napisać Zbrodnię i karę. Kto by
przypuszczał, że po latach powieść ta zostanie uznana za jeden z
pierwszych kryminałów psychologicznych, a sam autor - za prekursora
gatunku, który dwa stulecia później zawładnie rosyjskim rynkiem
wydawniczym...
To
właśnie tam, w mrocznych zaułkach Petersburga narodziła się moda
na zbrodnię, a co za tym idzie — na jej literacką kreację.
Trzeba zaznaczyć, że kryminał, choć nie najmłodszy, nie schodzi
dziś
z rosyjskich list bestsellerów i potrafi przyciągnąć nie tylko
czytelników, ale i samych autorów. Na czym polega fenomen tego
gatunku? Miłośnicy Akunina czy Buszkowa na pewno zgodnie stwierdzą,
że tajemnica tkwi w stylizacji.
A
zatem, czym jest ów osławiony rosyjski kryminał retro? Utarło się
określać tym mianem powieści, których akcja rozgrywa się na
terytorium carskiej Rosji, a wszelkie wydarzenia nie przekraczają
rewolucji październikowej. Co ciekawe, utwory stylizowane na retro
nie są wynalazkiem czysto rosyjskim, a podobnie jak głębokie
dekolty, jeansy czy muzyka pop – pomysł przypłynął do Słowian
z Zachodu.
W Europie moda na „starocie” rozpoczęła
się jeszcze w latach 40. XX wieku. Każdy z nas pamięta
przynajmniej jedną książkę, w której obdarzony nieprzeciętnym
intelektem detektyw rozwiązuje starożytne, średniowieczne czy też
wiktoriańskie zagadki kryminalne. Wystarczy wspomnieć zażywnych
mnichów z Imienia róży Umberto Eco lub uśmiechnąć się
do zakurzonych powieści sir Arthura Conan Doyle'a.
Jednak, chociaż wpływy zagranicznych autorów
pozostawiły widoczny ślad na późniejszych przygodach Erasta
Fandorina czy Rodiona Wanzarowa, rosyjski kryminał retro posiada
jedną niezaprzeczalną zaletę – jest głęboko osadzony w
kulturze. Niemal w każdej powieści tego gatunku między wierszami
ukryta jest druga, o wiele głębsza i nakierowana na współczesną
problematykę historia. A słynny płaszcz historyczny znajduje swoje
ujście nie tylko w opisywanych wydarzeniach i dialogach bohaterów,
ale i w komentarzach samego narratora, który niekiedy z nostalgią,
innym razem z nieukrywaną ironią wspomina „stare dobre czasy”.
Do szeroko pojętego retro zaliczają się nie
tylko kryminały historyczne autorstwa współczesnych pisarzy, ale
również powieści i opowiadania kryminalne, powstałe w
dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku. Wspomniany
Dostojewski to zaledwie kropla w morzu zapomnianych nazwisk, które
dziś przewijają się jedynie przez opasłe tomy historii literatury
lub ożywają na chwilę w habilitacjach słowiańskich badaczy.
Na długo przed rozterkami Raskolnikowa
powstawały opowieści o czołowych ówczesnych szajkach i znanych
kryminalistach. Swoje pięć minut przeżywała też zapożyczona z
Hiszpanii powieść łotrzykowska i inspirowane nią utwory.
Przykładem mogą być chociażby przygody Wańki Kaina,
humorystyczne szkice autorstwa Matwieja Komarowa. Powieść tę uważa
się również za jeden z pierwowzorów rodzimego kryminału. Pisarz
ukazuje w niej losy moskiewskiego złodzieja i rozbójnika, który
dzięki swojemu sprytowi i znajomości przestępczego półświatka
zyskuje przychylność władz i, jako detektyw Iwan Osipow, sam
zaczyna ścigać złoczyńców.
O życiu kryminalnym Moskwy i Petersburga
snuto najrozmaitsze opowieści. Często przybierały one formę
opowiadań o postępowaniach sądowych, a niejednokrotnie twórcy
korzystali z autentycznych dokumentów i zapisów z ówczesnych
rozpraw. Pojawiały się nawet wątki polskie, jak w Sprawie
korneta Jełagina Iwana Bunina. W historii o śmierci polskiej
aktorki, Marii Wisnowskiej, zamordowanej przez oficera gwardii
carskiej, wykorzystane zostały akta procesu, przeprowadzonego w
Petersburgu pod koniec XVIII wieku.
Oczywiście te pierwsze utwory były bardzo
surowe i ukazywały rosyjską rzeczywistość w nieco okrojonych,
beznadziejnych barwach. Prezentowane wydarzenia stanowiły zazwyczaj
tylko tło dla właściwych rozważań. Pisarze poruszali w swoich
dziełach problemy natury filozoficznej i etycznej, a misją
literatury było przede wszystkim wywieranie wpływu na odbiorcę, a
nie zarabianie na samą siebie. Taśmowa produkcja i klonowanie
pomysłów zza granicy – to już domena współczesności.
Dziś, spacerując po Nowym Arbacie, jednej z
najsłynniejszych moskiewskich ulic, nie sposób nie zauważyć
monumentalnego pawilonu z równie pokaźnym zielonym szyldem – „Dom
książki”. Przemierzając dziesiątki alejek tego przybytku, można
się poczuć jak „zagubiony w czasie i przestrzeni” bohater
Horroru w Arkham. Jednak zaprawieni w poszukiwaniach
czytelnicy doskonale wiedzą, że cel ich literackiej podróży
znajduje się w opatrzonym magnetyzującą nazwą detektiv,
dziale numer 6. Tam właśnie, wśród rzędów półek ukrywa się
cała plejada znanych nazwisk – gigantyczne kryminale królestwo,
prawdziwa historyczna „retro-spekcja”.
Choć
nikt nie powie tego wprost, między kolorowymi okładkami rządy
sprawuje literacki mezalians – wyniesiony na piedestał car Akunin
i importowana z Polski cudzoziemka, Joanna Chmielewska. Pozostali
pisarze, mniej lub bardziej świadomie, oddają swoisty hołd ich
twórczości. Warto też zwrócić uwagę na ciekawą tendencję.
Wśród męskiej części pisarzy dominuje wzorowana na zachodnich
mistrzach gatunku chęć stworzenia cyklu o słynnym detektywie. Aż
dziw, że lubujący się w podróżach Erast Fandorin nigdy nie
spotkał na swojej drodze genialnego żandarma Aleksieja Bestużewa.
A przecież ten ostatni, bohater powieści Aleksandra Buszkowa,
rozpracował szereg intryg w dzisiejszym Krasnojarsku, a nawet
powstrzymał zamach na cesarza Austro-Węgier, Franciszka Józefa.
A już na pewno któryś z nich powinien słyszeć o obrotnym
studencie prawa Władimirze Uljanowie, który w wolnych chwilach
ścigał przestępców w zapomnianych wioskach guberni samarskiej. Co
ciekawe, nazwisko autora cyklu o pomysłowym Wołodii – Witalij
Danilin, to pseudonim, pod którym ukrywają się dwaj twórcy,
Witalij Babienko i Daniel Kluger. Widocznie moda na pisarskie alter
ego stanowi dość
charakterystyczną manierę wśród rosyjskich literatów.
Za
niezaprzeczalny fenomen na wschodnim rynku wydawniczym należałoby
natomiast uznać kryminały dla kobiet. Jest to w tej chwili
zdecydowanie najbardziej płodna i poczytna nisza. Pretendujące do
roli rosyjskiej Agathy Christie pisarki prześcigają się w
kuriozalnych pomysłach, jak by tu przyciągnąć czytelnika. Czasem
wystarczy chwytliwy tytuł i przepełniony ironią język, innym
razem warto zadbać o bogaty image,
jak w przypadku Darii Doncowej, która na oficjalnej stronie
internetowej rozwodzi się nad zaletami swoich ukochanych mopsów.
W oceanie rosyjskich konceptów niekiedy
trudno wyłowić prawdziwą perłę. Wielu autorów kryminałów
powiela, rozszerza lub na siłę udoskonala znane motywy. Natomiast
za ogromną zaletę powieści retro na pewno trzeba uznać głębokie
zakorzenienie w rodzimych realiach. Rosja Carska ma w sobie pewną
monumentalną magię, urok, któremu pisarze nie mogą się oprzeć.
Przepełniony
ideami Dostojewski zapoczątkował niekończącą się, wieloletnią
tradycję, by po latach samemu znaleźć się na kartach powieści
południowoafrykańskiego autora, laureata Nagrody Nobla, Johna
Maxwella Coetzee. Mistrz
z Petersburga na
wieki zapisał się w pamięci Rosjan czy to pod postacią szalonego
Raskolnikowa, czy dzięki wszystkim późniejszym powieściom,
nawiązującym do mrocznych, dziewiętnastowiecznych zaułków
ówczesnej stolicy.
Agnieszka Papaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz